Profesjonalny wizerunek w sieci
We współczesnym świecie utarło się powiedzenie: „nie ma cię w mediach społecznościowych- nie istniejesz”. Można się z tym faktem spierać, ale prawdą jest, że nowoczesne technologie ułatwiają nam życie. Także zawodowe. Obecnie, aby szybko uzyskać informacje o danej osobie, wystarczy wpisać jej imię i nazwisko w Google i już. Coraz częściej wyszukiwarki są jednym z pierwszych źródeł informacji dla pracodawcy o potencjalnym pracowniku. Należy więc wziąć pod lupę to, w jaki sposób korzystamy z mediów społecznościowych i jak kreujemy swój wizerunek w internecie. Sieć to potężna broń, która działa w obie strony – nie tylko na korzyść pracodawcy, ale i kandydata. Możemy sami wykorzystać jej możliwości, by zaprezentować się jako specjalista z danej dziedziny, osoba godna zaufania i profesjonalna. Według danych Socialbakers, już 10 milionów Polaków posiada konto na Facebooku. Jedni umieszczają tam swoje zdjęcia z wakacji, w stroju kąpielowym i z drinkiem w dłoni. Drudzy nie chcą się dzielić z innymi swoimi fotografiami, chronią w ten sposób swoją prywatność. Jedno i drugie rozwiązanie ma swoje minusy. – Jeśli chcemy przed innymi użytkownikami portali społecznościowych i rekruterami sprawdzającymi nas w sieci wyjść na profesjonalistę, nie zamieszczajmy zdjęć z szalonych imprez czy postów o niecenzuralnej treści. Zadbajmy jednak o to, by ludzie mogli poznać nas bliżej oraz zobaczyć, jak wyglądamy. Inaczej ktoś może pomyśleć, że mamy coś do ukrycia. Dlatego właśnie na swoim profilu publikujmy tylko te zdjęcia, które prezentują nas w pozytywnym lub neutralnym świetle. Co zaś do postów i komentarzy, niech będą one kreatywne i zabawne, ale bez wulgaryzmów i tekstów mogących urazić uczucia innych osób. Pamiętajmy również o tym, przy jakich aplikacjach oraz treściach z innych profili nacisnęliśmy „Lubię to!” – inni użytkownicy widzą naszą aktywność. Jeśli będzie to nasz ulubiony zespół muzyczny, to żaden problem, lecz gdy polubiliśmy kiedyś stronę „Uwielbiam nic nie robić w pracy”, to przyszły pracodawca z pewnością zastanowi się dwa razy przed zatrudnieniem nas lub w ogóle zaproszeniem do wzięcia udziału w dalszych etapach rekrutacji. Źródło: praca.interia.pl